Upadek Silicon Valley Bank i Credit Suisse – co wróżą światowej gospodarce?

Ostatnie tygodnie wlały wiele niepewności w serca i umysły inwestorów. Ważne tu są oba te aspekty, ponieważ potencjalna panika to racja tego pierwszego, a nie drugiego. Po raz kolejny, mówi się o powtórce z Lehman Brothers, podobnie jak było w zeszłym roku z giełdą kryptowalut FTX. 

Czy można porównać obecny kryzys z tym z 2008 roku?

Podstawową różnicą między obiema sytuacjami, jest ta, że tam dosłownie pękła bańka rynku mieszkaniowego, na czym ucierpiały wzajemne zapewnienia i połączenia między bankami. Tutaj jest mowa przede wszystkim o upadkach, które już zostało zgaszone przejęciami przez państwo i docelowo inne banki. Tam długi wpływały na cały sektor kredytowy – tutaj stratne ostatecznie byłyby firmy innowacyjne, które obsługiwał głównie SV Bank. Byłby to cios dla innowacyjności samej w sobie, ale nie doprowadziłby do upadku państw. 

Co działo się w gospodarstwie w kwietniu?

Dlaczego obecnie banki upadają?

Problem, który spotyka banki w tym momencie, bierze się z definiowania przez ustawodawców i reguły banków tego, co uznaje się za bezpieczne inwestycje. Tak zdefiniowano między innymi obligacje państwowe. SV Bank zainwestował ogromną część swoich środków, w wydawałoby się pewny interes, na którym nie mogą stracić. Obligacje są gwarantowane przez państwa. Jeśli więc nie jest mowa o krajach, których finanse upadają i mogą nie być w stanie wykupić swoich papierów dłużnych, to nie ma realnie mowy wyparowaniu tych środków. To jednak ma też inną stronę. W momencie w którym inwestuje się w obligacje dziesięcio, czy dwudziestoletnie, te pieniądze są tak naprawdę zamrożone. Obligacje można oczywiście sprzedać. Dochodzi tu pewna strata, bo upłynnia się inwestycję, która będzie zrealizowana za wiele lat, ale myśli się o kilkuprocentowych stratach, nie kilkudziesięcioprocentowych

Jak inflacja wpływa na obligacje?

Problem zaczyna się, gdy następują wielkie ruchy na oprocentowaniu obligacji. Przede wszystkim przez wiele lat w świecie Zachodu mieliśmy do czynienia ze stosunkowo niską inflacją. W Polsce jeszcze w 2015 roku mieliśmy deflację. To oznaczało, że stopy procentowe były również bardzo niskie, ponieważ państwa nie musiały hamować rozwoju i kredytowania się inwestorów. Jednak gdy inflacja wzrosła, poszły za tym kroki banków centralnych podwyższających stopy procentowe. To z kolei oznaczało, że są dwa powody by nie kupować obligacji wieloletnich na niski procent. Z jednej strony te pieniądze nie będą warte tyle ile miałyby być, ponieważ jest inflacja, a z drugiej już banki komercyjne zaproponują wyższe oprocentowanie.

Spadek wartości starych obligacji

W takim momencie następuje skok oprocentowania obligacji, szczególnie jeśli jakieś państwo nie radzi sobie z inflacją lub jego waluta nie jest walutą masowo używaną w handlu międzynarodowym, jak dolar, czy euro. Stąd też Polska miała taki problem by sprzedać swoje papiery dłużne w 2022 roku w złotówkach, co skończyło się sprzedażą ich w euro. Skok dotyczy obligacji aktualnie wypuszczanych, nie dawnych. Jeśli dawne obligacje nie miały gwarancji inflacyjnych, to choć będą zrealizowane za na przykład 10 lat, to ich oprocentowanie nie wzrasta. A to oznacza, że są relatywnie słabą inwestycją, bo zyski pożre inflacja. Tym samym, jeśli ktoś chce je spieniężyć wcześniej, to musi więcej niż wyrównać ofertę państw, które wypuszczają je teraz. A to oznacza wielką stratę.

Panika zabójcą banków

Jeśli rozniesie się informacja, że dany bank ma pieniądze włożone w obligacje, których realizacja nastąpi za wiele lat, a teraz ma miejsce skok inflacji, to wiele firm spanikuje i będzie chciało wyciągnąć swoje pieniądze. Żaden bank nie jest na to przygotowany, a tutaj musiało to oznaczać upłynnienie ogromnych sum, idących w dziesiątki miliardów dolarów. Tym samym SV Bank nie mógł sobie z tym poradzić praktycznie niezależnie od tego w co by zainwestował. A inwestował bardzo ryzykownie i to bez realnie dużej nagrody za to ryzyko. Jest to właśnie efekt uznania obligacji jako bezpiecznej przystani.

SV Bank i Credit Suisse znalazły już nowych właścicieli, a państwa dość mocno zareagowały na sytuację. W USA ma powstać fundusz gwarancyjny ufundowany przez banki, a nie podatników. To oczywiście i tak zostanie przerzucone na klientów, ale wydaje się to być jednak lepsze rozwiązanie, niż wprost pomoc państwa, z uwagi na walkę rynkową o klienta przez te banki.

Dodaj komentarz